Jeden za wszystkich

Nie od dziś wiadomo, że nie wszyscy ludzie są obowiązkowi i potrafią wywiązywać się z zaciąganych zobowiązań. Część funkcjonuje w taki sposób, że – dla przykładu – potrafi wyłudzać kredyty, których następnie z premedytacją nie spłaca. Co więcej – jeśli nie ma żadnych przychodów, nie można jej w żaden sposób zmusić do oddania pożyczki – nie dysponuje bowiem ani własnością, ani pieniędzmi. Wbrew pozorom kredyty, które można brać szybko i bez dostatecznego poręczenia, bardzo często padają „ofiarą” takich osób. Banki jednak mają sposoby na tego typu zachowania, choć nie można powiedzieć, że ich metody są w jakikolwiek sposób etyczne. Rzekłbym, że stosowana jest w takich wypadkach odpowiedzialność zbiorowa – to znaczy kosztami związanymi z niespłacaniem kredytów przez nieuczciwe osoby jest obciążenie nimi osób, które kredyty płacą. Innymi słowy – gdyby wszyscy płacili, oprocentowanie łatwych do wzięcia kredytów byłoby dużo mniejsze, banki nie musiałyby bowiem amortyzować sobie strat podwyższonymi kosztami. Tym sposobem „cwaniacy” bez dochodów zamiast okraść bank, okradają uczciwych ludzi. I nic nie można zrobić, aby ukrócić taki proceder, wszystko działa bowiem w sposób niejawny i co więcej, zgodny z prawem.